sobota, 9 stycznia 2016

Weekend w Kijowie

Bilet do Kijowa, miasta, które chodziło za mną od września 2014 r., kupiłam w końcu w marcu 2015 r. Kupiłam go poprzez stronę vayama.ie, choć o promocyjnych cenach informowało Fly4free. Za lot regularnymi liniami ukraińskimi w gorącym okresie wakacyjnym zapłaciłam tylko 149 zł.

W dniu wylotu okazało się, że biletów w samolocie sprzedano więcej niż miejsc. Byłam na liście osób, które chętnie polecą z przesiadką i dostaną za to gratyfikację 100 euro. Niestety jakieś gapy nie przyszły i wyleciałam normalnie, bez pieniędzy prosto z nieba. Może kiedyś będę mieć więcej szczęścia w tej kwestii ;) 

Monastyr św. Michała Archanioła

Z lotniska Boryspol do centrum Kijowa można się dostać autobusem nr 322 za 35 hrywien (wykorzystując kurs średni z dwóch ostatnich tygodni lipca, wynosiło to 6 zł). Autobus jedzie ok. pół godziny i dowozi do jednej ze stacji metra. Bilety na metro są tanie jak barszcz. Za wejście za bramki płaci się tylko 4 hrywny (ok. 0,7 zł) i można jeździć, ile się duszy żywnie podoba, jeśli nie wychodzi się poza bramki metra. Za transport lokalny zapłaciłam więc łącznie tylko 18 zł.

Spanie wykupiłam w hostelu Zigzag, który nie był zły. Miał miła obsługę i czyste pokoje. Przyczepiłabym się tylko do stanu i wielkości łazienek/ubikacji. Za dwie noce bez śniadania zapłaciłam 66 zł.

W oddali cerkiew św. Andrzeja

Jedzenie i picie wyniosło mnie 102 zł, a ubezpieczenie wykupione w mBanku 15,4 zł.

Jeśli miejsce, do którego trafiam, jest stosunkowo tanie, to mimo że nie jestem miłośniczką standardowych muzeów i zabytkowych wnętrz, kupuję bilety wstępu. Jest to mój niewielki wkład w kulturę i utrzymanie obiektu. Weszłam więc na teren Ławry Peczerskiej za 15 hrywien, ale bez oglądania wnętrz, które sobie zostawiłam na kolejną wizytę, i zajrzałam do Soboru Sofijskiego za 65 hrywien. Na kulturę poszło więc 14 zł. Jako bonus - oba obiekty łącznie są na liście UNESCO. 


Kolorowe kamienice w Kijowie

Na city-break w Kijowie wydałam zatem łącznie 365 zł.

Oczywiście pomijając dodatkowe wydatki, gdyż na swoje pocztówkowe hobby wydałam 45 zł. Niestety trafiła mi się też wypłata w bankomacie, ponieważ źle oszacowałam potencjalne wydatki i za mało wymieniłam złotówek. Prowizja mBanku wyniosła 9 zł. Do dodatkowych kosztów wyjazdu wliczyłam również obiad na lotnisku Okęcie za 19 zł. Było to jednak z lepiej ulokowanych ~400 zł.

Sobór Sofijski

Kijów polubiłam od pierwszego momentu, już w autobusie, kiedy pewna Ukrainka zawołała mnie, abym koło niej usiadła, a przy stacji metra szturchnęła, abym wysiadała. Pomijając jednak wschodnie ciepłe zachowanie, które uwielbiam, Kijów zachwycił mnie swoimi kolorami: turkusowym św. Andrzejem, niebieskim św. Michałem Archaniołem czy ciemnozieloną św. Sofią. Na dodatek miałam piękną, słoneczną pogodę, która kolorystykę miasta pozytywnie uwypuklała. Weekend w Kijowie to było dla mnie stanowczo zbyt mało, dlatego marzę, aby tam znowu niedługo wrócić! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz