wtorek, 5 stycznia 2016

Szwecja - koszty

Aby polecieć do Szwecji w wybranym terminie, czyli na Boże Ciało, i na tak długo, jak chciałam, zrobiłam własnego „składaka”. Do Göteborga wybrałam przelot Wizzairem za 119 zł, a lot powrotny miałam z Kopenhagi za 131 zł*[1], gdyż pierwotnie chciałam zwiedził Malmö. Bilety kupowałam na pół roku przed wyjazdem (niezła spontaniczność…), więc w międzyczasie mi się zmieniło i postanowiłam zmienić plany na rzecz Sztokholmu.

Z Göteborga pojechałam do Sztokholmu pociągiem. Bilet, kupowany on-line na dwa tygodnie przed wylotem, kosztował mnie 199 zł. Do stolicy Danii dostałam się także pociągiem. Za ten, kupowany również dwa tygodnie wcześniej, zapłaciłam 205 zł. To i tak mało, gdyż pan, który wskoczył w ostatniej chwili do pociągu bez biletu, zapłacił u konduktora 540 zł!

Göteborg i drugi skandynawski pod względem wielkości port po Bergen

To nie był jedyny koszt transportu, gdyż z lotniska Göteborg Landvetter do centrum miasta dostałam się autokarem za 50 zł, w Kopenhadze za metro na lotnisko zapłaciłam 22 zł, a z Modlina do domu dostałam się za 9 zł.

W Göteborgu spałam w hostelu Backpackers Göteborg, który polecam. Za noc w żeńskim pokoju 6-osobowym i śniadanie zapłaciłam 126 zł. Pierwszą przyczyną zmiany pierwotnych planów wyjazdu była trudność w znalezieniu „taniego” spania w Göteborgu na dwa dni pod rząd. Miałam jednak ten sam problem i w Sztokholmie, dlatego każdą noc spędziłam w innym miejscu.

Łosie w Parku Slottsskogen w Göteborgu

Najpierw spałam w Acco Hostel. Kiepskie lokum za takie pieniądze. Ubikacje są bodajże z lat 60.–70., w łazienkach nie ma gdzie położyć ubrania, a pokoje, przedzielone bardzo cienką ścianą, mają chyba ok. 2 m szerokości. Za tę wątpliwą przyjemność zapłaciłam 107 zł.

Drugiej nocy wylądowałam w City Hostel, miejscu o dużo lepszych warunkach, ładnym, czystym, przestronnym. Jedynym minusem było spanie w koedukacyjnym pokoju 12-osobowym. Jednak w momencie zakupu nie miałam za dużego wyboru. Później okazało się, że w tamten weekend odbywał się międzynarodowy maraton. W każdym razie za noc w City Hostel zapłaciłam 114 zł.


Sztokholm

Za jedzenie i picie podczas tych 4 dni zapłaciłam 330 zł w Szwecji i 140 zł w Kopenhadze, gdzie w tej ostatniej kwocie był obiad za 107 zł w świetnej restauracji przy Tivoli, do której musiałam się ponownie wybrać. Razem wydałam zatem: 470 zł.

Do podstawowych kosztów wyjazdu zaliczam także ubezpieczenie, które zawsze kupuję w mBanku, wyniosło mnie 15,4 zł.


Järnpojke, którego znalazłam dzięki Monice Henriksson: https://polkawszwecji.wordpress.com/

Za 4 dni w bardzo drogiej Skandynawii zapłaciłam więc 1568 zł.

Nie jestem miłośniczką muzeów i zabytkowych wnętrz, więc zazwyczaj na wyjazdach zaoszczędzam na biletach wstępu. Wydaję jednak pieniądze na pocztówki. W Szwecji moje hobby kosztowało mnie 75 zł. Ponadto wybrałam się także do kina, gdyż w Sztokholmie jednego popołudnia tak lało, że nie odczuwałam żadnej przyjemności z poznawania miasta. Bilet na seans kosztował 53 zł.

Kopenhaski Nyhavn

Generalnie cieszę się, że pojechałam do Szwecji. Co zobaczyłam, to moje. Pojeździłam także pociągami, które uwielbiam, ale ani architektura, ani przyroda, ani tym bardziej ceny nie ciągną mnie z powrotem do tego kraju.

[1] Do przeliczeń kwot z okresu kupna biletów i podróży przyjęłam średnie wartości danej waluty. Korona duńska (10.2014 r.) = 0,5665 zł, a korona szwedzka (05.2015 r.) = 0,4408 zł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz