Niedługo miną dwa lata, kiedy wzięłam udział w kursie „taniego latania”. Panowie z lowcylotow.pl za ok. 100 zł nauczyli mnie tworzyć składaki, czyli połączenia kombinowane. Generalnie nie korzystam z nabytej wiedzy, ponieważ jak na razie wykorzystuję informacje o lotach bezpośrednich z Warszawy do danego miejsca, zamieszczane na stronach, które subskrybuję – na mojej liście marzeń jest tyle miejsc, które chciałabym zobaczyć, że nie nastawiam się na dany kierunek. Jednak raz wykorzystałam nabyte umiejętności z kursu.
Pod koniec zeszłego roku zgadałam się z kumplem, że obydwoje chcielibyśmy się wybrać do Maroka. Akurat jego wystawił kolega, a mnie ten pomysł kołował w głowie od jakiegoś czasu. Doszliśmy do wniosku, że plus minus tydzień nam wystarczy, aby sprawdzić, czy ze sobą wytrzymamy oraz lekko się zapoznać z krajem.
Pod koniec zeszłego roku zgadałam się z kumplem, że obydwoje chcielibyśmy się wybrać do Maroka. Akurat jego wystawił kolega, a mnie ten pomysł kołował w głowie od jakiegoś czasu. Doszliśmy do wniosku, że plus minus tydzień nam wystarczy, aby sprawdzić, czy ze sobą wytrzymamy oraz lekko się zapoznać z krajem.
Sprawdziłam, że najtaniej wychodził przelot z międzylądowaniem w Bruksela-Charleroi, niezależnie od marokańskiego huba. Wymyśliłam poniższą opcję i po konsultacji z kumplem kupiłam bilety (ceny w zaokrągleniu z wliczonymi opłatami Ryanaira):
- Warszawa–Bruksela: 40 zł;
- Bruksela–Fez: 36 euro (tylko 3 godziny przerwy);
- Essaouira–Bruksela: 32 euro;
- Bruksela–Warszawa (Wizzair bez członkostwa): 20 euro.
Przerwa pomiędzy lotem 3 a 4 trwała tylko 1 godz. 20 minut, co dla mojego kolegi było już wielkim problemem. Miał trochę przykrych doświadczeń w swoim podróżowaniu i jest jeszcze większym czarno myślicielem, niż był poprzednio. Gdybym leciała sama lub z osobą o podobnym nastawieniu, to bym tego nie zrobiła, ale dla świętego spokoju, aby nie słuchać gadania przez kilka dni pobytu razem, dokupiłam jeszcze jeden lot na dzień kolejny za 26 euro od osoby, co stanowczo podniosło cenę za bilet. Cena łączna wyniosła zatem dla opcji 1: ok. 410 zł, a dla 2: ok. 519 zł (ci, co wyszukują tanie loty, mogą pomyśleć, że drogo, ale polecieliśmy w terminie, który nam pasował i na tyle, ile chcieliśmy, czyli pełne 7 dni na miejscu i 2 dni latając).
Kolega później się mnie zapytał, czy nie jestem na niego zła, że wydałam niepotrzebnie pieniądze. Nie byłam i nie jestem, bo dzięki niemu i jego nastawieniu, że jedziemy „na budżecie”, na ten wyjazd wydałam ok. 1500 zł wraz z lotem, ubezpieczeniem itp. oraz kapą na łóżko i jedwabnym szalem ;)
Kolega później się mnie zapytał, czy nie jestem na niego zła, że wydałam niepotrzebnie pieniądze. Nie byłam i nie jestem, bo dzięki niemu i jego nastawieniu, że jedziemy „na budżecie”, na ten wyjazd wydałam ok. 1500 zł wraz z lotem, ubezpieczeniem itp. oraz kapą na łóżko i jedwabnym szalem ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz