W pierwszy momencie nie byłam przekonana, że chcę jechać nad polskie morze. Głównie, bo to koszt, a każde wolne pieniądze przeznaczam ostatnio w zasadzie na wyjazd tam, gdzie jeszcze nie byłam. Po szybkim przemyśleniu doszłam jednak do wniosku, że na wybrzeżu obkupię się pocztówek do kolekcji, chwilę odpocznę i może zobaczę coś nowego.
Nie nazwałabym tego zwiedzaniem, ale przez dłuższą chwilę byłam w Wejherowie, które ma uroczy Plac Jakuba Wejhera, przy którym oprócz Ratusza, pomnika rzeczonego Jakuba Wejhera oraz kolegiaty pw. św. Trójcy stoją typowe dla mniejszych polskich miejscowości kamieniczki. Do Placu dochodzi ul. Jana III Sobieskiego, która jest deptakiem, również z szeregiem niskich kamienic, w których na parterze znajdują się zazwyczaj sklepy – w obuwniczych można się nieźle obłowić za niewielkie pieniądze, jeśli oczywiście komuś nie przeszkadza ich chińska jakość.
Nie nazwałabym tego zwiedzaniem, ale przez dłuższą chwilę byłam w Wejherowie, które ma uroczy Plac Jakuba Wejhera, przy którym oprócz Ratusza, pomnika rzeczonego Jakuba Wejhera oraz kolegiaty pw. św. Trójcy stoją typowe dla mniejszych polskich miejscowości kamieniczki. Do Placu dochodzi ul. Jana III Sobieskiego, która jest deptakiem, również z szeregiem niskich kamienic, w których na parterze znajdują się zazwyczaj sklepy – w obuwniczych można się nieźle obłowić za niewielkie pieniądze, jeśli oczywiście komuś nie przeszkadza ich chińska jakość.
| Wejherowo |
Poza tym przez dwa dni nachodziłam się brzegiem morza i po nadbrzeżnym lesie, wdychając jodu co niemiara. Jak już pisałam w e-pocztówce, było zimno jak na połowę sierpnia. Rano bywało ok. 13°C, w ciągu dnia maksymalnie może dochodziło do 20°C. Nie był to dla mnie czas na wylegiwanie się na plaży, co zresztą nie jest moim ulubionym zajęciem.
W Jastrzębiej Górze zaliczyłam po raz pierwszy wizytę w domu do góry nogami. Był to mój pierwszy i ostatni raz. Mój błędnik dostawał fioła. Tak mocno mi się kręciło w głowie, że miałam wrażenie, że zaraz upadnę. Zamykałam wtedy oczy i liczyłam do iluś tam, co i tak nie pomagało. Nawet teraz na samą myśl kręci mi się w głowie. Było to jednak ciekawe i zastanawiające doświadczenie!
Ostatniego dnia pobytu zostałam odwieziona do Trójmiasta, w którym bardzo dawno nie byłam. To był szybki i krótki przelot przez trzy miasta. Po tym łażeniu kilometrami nad morzem byłam jednak zmęczona. Jednak przeszłam Molo Południowe w Gdyni, wdrapałam się na wzniesienie tuż przy Operze Leśnej w Sopocie, po czym przecisnęłam się w niemożebnym tłumie na Monciaku w stronę Mola, a następnie pojechałam do pięknego Gdańska, gdzie poszwendałam się uliczkami Starego Miasta. Nie był to dobry czas na zwiedzanie jednego z piękniejszych polskich miast – lato, dłuższy weekend, Jarmark Dominikański, czyli dzikie tłumy, dlatego też po w sumie krótkim spacerze usiadłam w chińskiej knajpeczce, gdzie w ciasteczku znalazłam piękną wróżbę, po czym wróciłam SKM-ką, na koniec serwując sobie garść przyjemności transportowych.
Ostatniego dnia pobytu zostałam odwieziona do Trójmiasta, w którym bardzo dawno nie byłam. To był szybki i krótki przelot przez trzy miasta. Po tym łażeniu kilometrami nad morzem byłam jednak zmęczona. Jednak przeszłam Molo Południowe w Gdyni, wdrapałam się na wzniesienie tuż przy Operze Leśnej w Sopocie, po czym przecisnęłam się w niemożebnym tłumie na Monciaku w stronę Mola, a następnie pojechałam do pięknego Gdańska, gdzie poszwendałam się uliczkami Starego Miasta. Nie był to dobry czas na zwiedzanie jednego z piękniejszych polskich miast – lato, dłuższy weekend, Jarmark Dominikański, czyli dzikie tłumy, dlatego też po w sumie krótkim spacerze usiadłam w chińskiej knajpeczce, gdzie w ciasteczku znalazłam piękną wróżbę, po czym wróciłam SKM-ką, na koniec serwując sobie garść przyjemności transportowych.
| Gdynia |
| Gdańsk |
| Niech się spełni! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz