Wyjazd do Japonii był najdroższym z moich dotychczasowych wyjazdów. Kiedy prawie na rok przed wylotem kupowałam bilet, oczywiście w promocyjnej cenie, która później okazała się być nie aż tak rewelacyjna, to nie myślałam o tym, ile będę potrzebować pieniędzy na pobyt. Później trochę się stresowałam, czy odłożyłam ich na tyle wystarczająco, aby nie spać pod mostem…
1. Podstawa, czyli bilet lotniczy i ubezpieczenie. Do Japonii wybrałam się przez Moskwę liniami Aerofłot. Bilet kosztował 1659 zł. Ubezpieczenie wykupiłam jak zawsze w mBanku. Zapłaciłam za maksymalny poziom ubezpieczenia 140,80 zł. Zatem łączna kwota za tzw. podstawę wyniosła 1800 zł.
1. Podstawa, czyli bilet lotniczy i ubezpieczenie. Do Japonii wybrałam się przez Moskwę liniami Aerofłot. Bilet kosztował 1659 zł. Ubezpieczenie wykupiłam jak zawsze w mBanku. Zapłaciłam za maksymalny poziom ubezpieczenia 140,80 zł. Zatem łączna kwota za tzw. podstawę wyniosła 1800 zł.
| Na lotnisku Szeremietiewo w Moskwie. |
2. Transport. O pozytywnych aspektach i ekonomicznej opłacalności JR Pass pisałam w poprzedniej notce. Zapłaciłam za niego 1505 zł. Oprócz zakupu karnetu do kosztów transportu doszły:
- dwa przejazdy pociągiem linii Kensei z lotniska Narita do Ueno i z powrotem, za które zapłaciłam 2×1030 jenów;
- w Tokio poruszałam się nie tylko JR Yamanote (circle line), ale także metrem. Za trzy bilety całodniowe, ale nie na wszystkie linie, tylko jednego przewoźnika zapłaciłam 3×600 jenów;
- w Kioto i Hiroszimie wypożyczyłam rower. Ta rewelacyjna przyjemność kosztowała kolejno 800 i 1080 jenów;
- bilet na prom na Okunoshimę, czyli do królestwa królików, za który w obie strony zapłaciłam 620 jenów.
Łącznie więc wyszło 6360 jenów, a po wykorzystaniu przelicznika 100 jenów = 3,30 zł i uwzględnieniu zakup JR Pass, na transport wydałam 1715 zł.
| Na promie w kierunku Okunoshimy (na wprost). |
3. Noclegi. Na szczęście wpadłam na pomysł rezerwacji noclegów, choć dopiero na dwa tygodnie przed wylotem. Wtedy był już mniejszy wybór tańszych noclegów, a co by było na miejscu, spontanicznie, jak lubię? Ze współtowarzyszkami mogłabym mieć problem, gdyż Japończycy należą do narodu dość mobilnego i lubią zwiedzać własny kraj.
- 4 noce w Space Hostel Tokyo, najlepszej miejscówce z całego wyjazdu, kosztowały 14400 jenów, czyli 3600 jenów za łóżko na jedną noc;
- 2 noce w Matsumoto w prywatnym domu dostosowanym pod wynajem turystom dla naszej trójki to koszt 10000 jenów, więc na głowę wychodziło 3333 jenów na 2 noce – http://matsuyado.com/, jak dla mnie średnie miejsce, dawno nieodnawiane, zakurzone, ale z klimatem;
- jedna noc w dobrym Nagoya Travellers Hostel kosztowała nas 2600 jenów na głowę;
- 3 noce w Kioto w prywatnym mieszkaniu to kwota 17034 jenów na głowę: https://www.airbnb.pl/rooms/6982998 – dla tych, którzy chcą poczuć, jak to jest być Japończykiem i nie mają klaustrofobii, bo wszystko jest małe;
- 4 noce w Court Hotel Hiroshima kosztowało 245,89 dolarów, czyli 122,45 dolarów na głowę (30,74 dolarów za noc) – hotel trochę oldskulowy, przydałoby mu się odświeżenie, ale generalnie było w porządku;
- na koniec jedna noc znowu w Space Hostel Tokyo za 3600 jenów.
Razem za noclegi wyszło więc: 40967 jenów i 122,45 dolarów. W przeliczeniu na złotówki: 1862 zł.
| Jeden z pokojów (pokoików) w prywatnym mieszkaniu w Kioto. |
4. Wyżywienie. Śniadanie jadałam zazwyczaj w swoim zakresie, robiąc zakupy w sieciówkach typu Seven-Eleven. Obiady i kolacje jadałam w restauracjach, tam, gdzie było dużo Japończyków. Najlepszą trafiłam od razu po przyjeździe – susharnię w Ueno. Pod koniec wyjazdu robiłyśmy zakupy spożywcze zarówno na śniadanie, jak i obiad, i konsumowałyśmy w „noclegowni” – Japończycy w sklepach mają duży wybór dań gotowych, które wystarczy tylko podgrzać. Są one bardzo smaczne. Następnym razem, jeśli będzie, w ten ostatni sposób zamierzam się stołować.
Nie zapisywałam wszystkich ceny za poszczególne produkty, tylko niektóre. Oto one:
- woda w automacie 110–120 jenów;
- puszka Pepsi w automacie – 100 jenów;
- Dr. Pepper w automacie – 130–160 jenów;
- jogurt w Seven-Eleven – 198 jenów;
- mango lassi w Seven-Eleven – 180 jenów;
- matcha w Seven-Eleven – 306 jenów;
- czosnek w przyprawie kupiony na pamiątkę – 820 jenów;
- udon w „podrzędnej” knajpie z automatem do zamawiania potrawy – 400 jenów;
- kawa i kanapki w sieciówce – 650 jenów;
- tempura w restauracji sieciowej – 680 jenów;
- obiad kosztował zazwyczaj 1000–1500 jenów.
Za wyżywienie podczas całego wyjazdu oraz drobiazgi spożywcze na pamiątkę zapłaciłam: 39267 jenów, czyli 1296 zł.
| Normalny widok w południowo-wschodniej Azji: plastikowe jedzenie. Niektóre są prawdziwymi dziełami sztuki. |
5. Inne. Do tego punktu wliczam zarówno bilety wstępu, jak i pocztówki. Wyszczególnię jednak oddzielnie:
- pocztówki i znaczki – 3322 jenów;
- wróżba w świątyni shintoistycznej –nie pamiętam, nie zapisałam, ale obstawiam, że 100 jenów;
- Kamakura, wejście w głąb posągu Buddy – 220 jenów;
- Matsumoto, wejście do zamku – 610 jenów;
- Himeji, wejście do zamku – 1000 jenów (http://www.himejicastle.jp/en/);
- Miyajima, wejście na teren świątyni – 300 jenów;
- kolejka na górę Misen – 1000 jenów;
- Hiroszima, wejście do zamku – 370 jenów;
- Okunoshima, wejście do muzeum – 100 jenów.
Razem na to wszystko powyżej wydałam zatem 7022 jeny, czyli 232 zł. Kupiłam sobie jeszcze pałeczki na wyprzedaży w Asakusie, ale oczywiście nie pamiętam za ile. Znając jednak węża w swojej kieszeni nie przekroczyłam 10 zł.
| Kupiłam trochę inne, ale też z królikami, bo nim jestem wg chińskiego zodiaku. |
Wyjazd do Japonii, jeśli niczego nie zapomniałam i się nie rąbnęłam w obliczeniach, wyniósł mnie łącznie: 6915 zł.
Niewiele się zatem pomyliłam, kiedy podawałam znajomym oszacowaną kwotę 7500 zł za ten wyjazd.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz