środa, 29 czerwca 2016

Przypadkowy Travnik

Do Travnika z Bałkanicą 2016 trafiliśmy całkiem przypadkowo. Kiedy szukałam dla naszej grupy noclegów w programowej miejscowości Jajce, okazało się, że jeden jedyny znajdujący się tam hostel ma już wszystkie miejsca zajęte. Nie byłam tym mocno zdziwiona, gdyż nocleg wypadać miał z soboty na niedzielę, w dodatku niedzielę 1 maja, dzień, który w Bośni i Hercegowinie jest – podobnie jak i u nas – świętem państwowym.

Zaczęłam zastanawiać się zatem nad korekcją trasy przejazdu, uwzględniając czas pracy kierowców i program wyjazdu. Wypadło, że najlepiej byłoby spać albo w Banja Luce, albo w całkiem przyzwoitym motelu ABA w Travniku. Z powodu odległości do kolejnego punktu programu następnego dnia Travnik okazał się być najlepszą opcją. Właśnie w taki oto sposób odwiedziłam to bośniackie miasteczko.

Travnik znany jest w zasadzie tylko z jednej rzeczy. To tutaj urodził się Ivo Andrić, który otrzymał literacką Nagrodę Nobla w 1961 r. Jego najbardziej znaną pracą jest Most na Drinie. Napisał on także m.in. Kroniki bośniackie, zwane inaczej Kronikami Travnika, a w polskim przekładzie Konsulowie ich cesarskich mości. Można tam znaleźć opisy życia podczas wojen napoleońskich. Co ciekawe, Ivo Andrić tak naprawdę urodził się w Dolacu k. Travnika, kiedy jego matka odwiedzała mieszkającą tam rodzinę, a w samym Travniku mieszkał bardzo krótko, gdyż niedługo po urodzeniu ojciec rozpoczął pracę w Sarajewie i ściągnął tam swoją rodzinę. Ivo Andrić do Travnika już nigdy na stałe nie wrócił. Te fakty nie przeszkadzały jednak, aby w mieście otworzyć muzeum poświęcone Andrićowi, w budynku stanowiącym rekonstrukcję oryginalnego domu urodzenia pisarza.

Co do historii, to pierwsza wzmianka o Travniku pochodzi z 1244 r., choć na terenie miasta nadal można napotkać pozostałości po rzymskich grobach, co pozwala uznać, że pierwsze osadnictwo miało miejsce dużo wcześniej. Natomiast sama nazwa miejscowości pojawiła się w pismach dopiero za czasów podbicia terenów dzisiejszej Bośni i Hercegowiny przez Turków osmańskich. Określenie Travnik pochodzi prawdopodobnie od urzędnika zbierającego travarinę, czyli podatek od trawy.

Kiedy Imperium Otomańskie objęło Travnik w posiadanie, zaczęły powstawać budynki charakterystyczne dla kultury muzułmańskiej, jak hamamy, medresy czy karawanseraje. Niestety niewiele co pozostało z tamtego okresu, bowiem w 1903 r. miasto ogarnął pożar i strawił większość budynków. Na szczęście nietknięta została twierdza, wybudowana w XV w., która wg mnie jest najciekawszym miejscem do zwiedzania. I to nie tylko z powodu mojej fascynacji twierdzami, ale też dlatego, że roztaczają się z niej wspaniałe widoki na okalające Travnik góry oraz leżące u podnóża wzniesienia miasteczko. 


Widok na Travnik z twierdzy

Bilet wstępu do twierdzy kosztuje (2 KM równa się w przybliżeniu 1 euro):
  • 2,5 KM dla dorosłych,
  • 1,5 KM dla dzieci, studentów i seniorów,
  • 2 KM dla grupy dorosłych powyżej 20 osób,
  • 1 KM dla grupy (powyżej 20 osób) dzieci, młodzieży lub seniorów. 
 



Plan twierdzy w Travniku, za: Muzeum Regionalnym
A – bastion, B – ruiny domu pana, C – magazyn prochu, D – wieża, E – scena letnia, F – ruiny meczetu, G – kawiarnia, H – tajne przejście
Samo miasto zrobiło na mnie przyjemne wrażenie, choć oprócz twierdzy i kliku meczetów do zwiedzania zbyt wielu innych obiektów nie ma. Kolokwialnie rzecz mówiąc, można je oblecieć w 2 godziny, jak nie szybciej. Z drugiej strony Travnik jest dla mnie mało turystyczny, co widać choćby po możliwości wymiany obcej waluty na marki konwertybilne.

Na szczęście miałam bośniackie pieniądze przywiezione jeszcze z poprzedniego wyjazdu. Ci jednak, którzy przyjechali po raz pierwszy do Bośni i Hercegowiny, mieli problem z wymianą. W centrum nie widziałam żadnego kantoru, banki były pozamykane, a w restauracjach przyjmowano tylko gotówkę. Jedyną opcją było wyciągnięcie pieniędzy z bankomatu, jedynego na głównej ulicy starej części Travnika. Szczęście, że działającego, ale pobierającego dość sporą prowizję, tj. 9 zł (mBank).

O mało turystycznej funkcji Travnika mogą też świadczyć pocztówki, którymi tak naprawdę nie są dla kogoś, kto je kolekcjonuje, czyli mnie. Jak w Sarajewie, Mostarze czy niewielkim Počitelju można kupić widokówki ładnie zaprojektowane i wydrukowane na odpowiednim papierze, tak w Travniku pocztówkami są zdjęcia wydrukowane na papierze fotograficznym.

Czy drugi raz wybrałabym się do Travnika? Raczej nie. Jak na razie, jeśli chodzi o miasta w Bośni i Hercegowinie, mogę wracać tylko do Sarajewa, którym zauroczyłam się od pierwszej chwili. Jednak nie oznacza to, że nie polecam zajrzenia do Travnika.

5 komentarzy:

  1. H - tajne przejście - masz jakieś bliższe szczegóły na ten temat?

    szkoda ze nie ma foty z lotu ptaka na ten obiekt - porównałabym z poprzednim wpisem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś było tajne, teraz już nie. Można wszędzie zajrzeć. Powiedzmy, że z lotu ptaka: https://www.google.pl/search?q=travnik&client=firefox-b&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwjEiKi9_tnNAhUzb5oKHR4SBfgQ_AUICSgC&biw=1920&bih=1066#imgdii=tWWRnqhYkVAc8M%3A%3BtWWRnqhYkVAc8M%3A%3BMA43IyVUQYZi_M%3A&imgrc=tWWRnqhYkVAc8M%3A :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzieki za foto! czyli ruiny w mniejszej rozsypce ale mniej rozległe powierzchniowo. Sama nie wiem co wolalabym zobaczyc. Ale chyba jednak Travnik :)
      Monika, no to skoro mam to na piśmie to śmialo pytam - KIEDY NOWA NOTKA? :) jak sie bedziesz obijac to ci wysmaruję PW! i adres znam! takze tego.. pilnuj sie i pisz. Zmotywowana? :)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. nie wiesz kiedy notka czy nie wiesz czy jestes zmotywowana?
      grasz na zwłokę ;)))

      Usuń