piątek, 13 lutego 2015

Lovely Luzern

Kiedy przeglądam sieć w poszukiwaniu ciekawych blogów podróżniczych w pierwszym rzucie odrzucam te, które mają męczącą kolorystykę, tekst pisany małą czcionką i stertę migających reklam. Czy może być coś bardziej obrzydliwego, niż różowa, mała czcionka na dodatek wyśrodkowanego tekstu? Nie, nie może, a taki blog też znalazłam… W drugim rzucie patrzę ogólnie na tekst i odrzucam te, które mają dużo błędów interpunkcyjnych – później koncentrowałabym swoje myśli na tychże błędach zamiast na zawartości. Natomiast w trzecim rzucie odrzucam te blogi, gdzie blogerzy opisują historię swojego wyjazdu z pełnymi detalami, a na koniec okraszają wpis „tysiącem” zdjęć bez żadnego opisu, zdjęć, które czasem zupełnie nic mi nie mówią. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Uuuu, a jeszcze jak zdjęcia są małe i trzeba klikać, aby je powiększyć? Nie, o nie! ;)

Zatem powstaje pytanie, jak napisać zabawny wpis o mieście, które mi się spodobało, wpis, w którym chciałabym zamieścić trochę informacji historycznych i zdjęć ukazujących to miasto w jego glorii i chwale? Oczywiście wpis, który nie wywołałby ustawicznego ziewania, tylko pozostawił kilka faktów w głowie. Również w mojej, bo najlepszą pamięć mam niestety do dat urodzenia, zamiast do czegoś bardziej przydatnego.

Lucerna, bo to o niej ma być mowa, położona jest nad rzeką Reuss i brzegiem Jeziora Czterech Kantonów. Leży również u podnóża Alp, a konkretnie u stóp gór Rigi, ale nie rzygi, gdyż to skrót od łacińskiego Regina montium („Królowa Gór”), i Pilatus, na który można wjechać kolejką i zrobić fajowe zdjęcie Lucerny z wysokości 2128 m n.p.m., ale trzeba mieć trochę więcej czasu, niż miałyśmy my. 

Skąd się wzięła ta miejscowość? Otóż po upadku Cesarstwa Rzymskiego Alemanowie, czyli germańskie plemię, od których pochodzi francuska i hiszpańska nazwa Niemiec, mieli coraz większy wpływ na tereny, na których położona jest Lucerna. Tak mniej więcej od 213 r. lubili się tłuc z Rzymianami i czasem z nimi nawet wygrywali. 

Około 750 r. powstał w Lucernie, która jeszcze wtedy Lucerną nie była, klasztor benedyktynów pod wezwaniem św. Leodegarda, świętego od chorób oczu. Klasztor został następnie przejęty przez benedyktyńskie opactwo Murbach z Alzacji (okolice Colmaru) i od tamtego momentu klasztor zwany był „Monastarium Luciaria”. W 1178 r. nastąpiło wyłączenie spod jurysdykcji opactwa, a Lucerna prawdopodobnie wtedy uzyskała prawa miejskie. Wzrosła także jej wartość jako miejsca przy ważnym szlaku komunikacyjnym, tzw. Przełęczy Świętego Gotarda, przez którą przemaszerował m.in. gen. Suworow ze swoją armią podczas kampanii włoskiej. 

Do 1290 r. Lucerna była samowystarczalna, co najwidoczniej było solą w oku dla Austriaków, z którymi Szwajcarzy nie raz i nie dwa się ścierali. Zatem król Rudolf I Habsburg, zapewne aby rozwścieczyć Szwajcarów, kupił sobie klasztor benedyktynów na własność, a przez to i otaczające tereny. Delikatnie mówiąc, mieszkańcom nie spodobał się wzrost wpływów Habsburgów na ich terenach, dlatego 7 listopada 1332 r. podpisano akt Konfederacji Szwajcarskiej z pobliskimi kantonami. Jak odjęciem ręki zakończyło się dzięki temu panowanie Austrii nad tymi obszarami. Dzięki papierkowi? Najmocniejszym jednak ciosem była bitwa 9 lipca 1386 r. pod Sempach, w której poległo 700 rycerzy austriackich wraz z dowodzącym księciem Leopoldem III Habsburgiem, a reszta jego armii uciekła z pola bitwy. Co ciekawe, Szwajcarów było zdecydowanie mniej, ale nie nosili ciężkich zbroi jak Austriacy. Według historyków przy lipcowym upale znacznie osłabiły one rycerzy i mogły być główną przyczyną klęski.

Po Reformacji w 1520 r. Konfederacja została rozwiązana i większość miast przeszła na protestantyzm, ale tylko jedna Lucerna pozostała katolicka, co oczywiście było źródłem wielu konfliktów i wojen. Kolejnych. II wojna kappelska w 1531 r. wygrana przez katolików umocniła ich dominację w regionie, niestety niecałe 200 lat później, w 1712 r., katolicy przegrali w I bitwie pod Villmergen, a Lucerna utraciła swoją dominującą pozycję już na zawsze. 

Aktualnie miasto jest urocze, w sumie niewielkie, z wieloma ciekawymi zabytkami. Należą do nich, ułożone w porządku w miarę chronologicznym:

1. Wspomniany już kościół św. Leodegara zbudowany ok. 750 r., ale którego dzisiejszy kształt w stylu późnorenesansowym pochodzi z 1633 r., gdyż pierwotny budynek spłonął w pożarze podczas Wielkanocy. Oryginalne są natomiast dwie wieże kościelne. Więcej się nie rozpisuję, bo jako mistrzyni podróżowania nie zrobiłam ani jednego zdjęcia tej świątyni. Puk, puk, puk, w czółko. Jak ktoś jednak chciałby go zobaczyć, to niech klika w link.

2. Kościół Franciszkanów został zbudowany w latach 1270–1280 w prostym stylu gotyckim. Stał on jakby w opozycji do kościoła benedyktynów. Benedyktyni byli właścicielami ziemskimi i poddanymi Habsburgów, a franciszkanie wzięli pod swoje skrzydła całą miejską biedotę i wspierali ich podczas walk z Austriakami.

Słońca nie dało się zamówić, więc Kościół Franciszkanów jest trochę szarobury

3. Najwięcej zdjęć zrobiłam najbardziej znanej lucernianej budowli, czyli Mostowi Klasztornemu (niem. Kapellbrücke) z 1333 r. (czyli niedługo po podpisaniu aktu Konfederacji Szwajcarskiej), który jest najstarszym mostem drewnianym w Europie. Ma on 170 m, choć kiedyś był dłuższy i miał 220 m (zmieniono opaski brzegowe, przez co trochę się skurczył). Nie łączy on jednak obu brzegów najkrótszą drogą, tylko lekko zygzakuje. Jego kształt został po prostu dostosowany do panujących warunków gruntowych, tj. bagnistego podłoża. 

Do mostu przylega kamienna wieża, o wysokości 43 m, która należała kiedyś do systemu obronnego, następnie stała się więzieniem, a obecnie znajduje się w niej archiwum. 

Na dachu mostu w miarę równych odstępach siedziały białe fruwające cwaniaki

Most pokryty jest dachem, a pod nim znajdują się obrazy w trójkątnych ramkach przedstawiające historię miasta. Wykonane zostały w XVII w. przez katolickiego malarza, Hansa Heinricha Wägmanna. Niestety 18 sierpnia 1993 r. wybuchł pożar spowodowany niedopałkiem papierosa (palenie to zło!), przez co ze 147 obrazów zostało tylko 47. W sezonie wiosenno-letnim pod dachem w skrzyniach zaczepionych o balustradę kwitną czerwone pelargonie, co w zimie można zobaczyć jedynie na pocztówkach ;) 

Historia miasta w trójkątnych obrazkach

4. Most Młyński lub Plewny (niem. Spreuerbrücke) z 1408 r., również drewniany i również pod dachem. Kryją się pod nim tym razem tablice przedstawiające śmierć tańczącą z przedstawicielami różnych stanów i zawodów. Powstawały one w latach 1626–1635, a ich twórcą jest Kaspar Meglinger. Oczywiście zero zdjęć, bo po co, nie? Ale zdjęcia tabliczek ze śmiercią można zobaczyć tutaj.

5. Nie mam również zdjęć nieistniejącego już Mostu Nadwornego (niem. Hofbrücke), który zburzyli w XIX w. Łobuzy!

6. Fortyfikacja z 1386 r., która jest praktycznie nietknięta. 4 wieże są otwarte dla turystów: Schirmer, Wacht, Männli i Zyt. Na tej ostatniej umiejscowiony jest najstarszy zegar miejski z 1535 r., zbudowany przez Hansa Lutera. Zegar ten ustawiony jest podobno tak, aby dzwonił minutę przed innymi miejskimi zegarami.

Najstarszy zegar w mieście

7. Kościół Jezuitów z XVII w. Po Reformacji była Kontrreformacja, ustanowiona na Soborze Trydenckim, a jej konkluzją była poprawa edukacji. Władze Lucerny zaprosiły jezuitów do siebie, dali kasę i tak w 1577 r. powstało Kolegium Jezuitów. Kamień węgielny pod budowę kościoła położono dopiero w 1666 r. Budynek był gotowy w ciągu kilku lat, ale ze względu na problemy finansowe z dekoracją wnętrza musiano się wstrzymać na parę lat, zaś cebulaste kopułki założono dopiero w 1893 r.! Jest to natomiast pierwszy barokowy kościół w Szwajcarii.

Kopułki trochę takie cerkiewne

8. Ratusz zbudowany w latach 1602–1606 w stylu włoskiego renesansu.

Na Ratuszu młodszy zegar w mieście

9. Kamienice na Starym Mieście, które mają niewielkie okna oraz podobno symbole zwierząt lub giermków tuż obok numerów ulic. Mnie się natomiast najbardziej spodobał ówczesny street art ;)

Lokalny street art

10. Pomnik Lwa to wykuta w skale rzeźba, przedstawiająca przebitego, konającego króla zwierząt. Została zaprojektowana przez Bertela Thorvaldsena, który jest również autorem warszawskich pomników Mikołaja Kopernika i księcia Józefa Poniatowskiego. Pomnik upamiętnia 1110 szwajcarskich gwardzistów walczących i poległych podczas Wielkiej Rewolucji Francuskiej w bitwie w 1792 r., kiedy szturmowano Pałac Tuileries w Paryżu. Nad lwem wykuto sentencję po łacinie: „Helvetiorum fidei ac virtuti” („szwajcarskiej wierności i odwadze”), a poniżej rzeźby listę żołnierzy, którzy zginęli (760) i przetrwali (350).

Biedny Lew

Podobno B. Thorvaldsen nie był do końca zadowolony z zapłaty za wykonanie projektu, w związku z czym wnęka, w której znajduje się rzeźba, ma kształt świni. I może też dlatego pomnik w latach 1820–1821 wykuwał Lukas Ahorn… W każdym razie, tak się on spodobał, że istnieje jego kopia na cmentarzu w Atlancie w Oklahomie.

11. Nowoczesne centrum kongresowe (KKL), którego czarna, kanciasta bryła jest dziełem francuskiego architekta Jeana Nouvela. Znajduje się ona na prawo, tuż po wyjściu z dworca kolejowego, nad brzegiem jeziora. Można wejść do środka i poczuć się trochę jak na „Titanicu”. Nie sprawdzałam i zdjęcia poprawnie wykonanego również nie mam.

12. Mnie natomiast zainteresował jako niedoszłego hydroinżyniera jaz iglicowy (kozłowy) na rzece Reuss. Powstał on w 1861 r. i miał za zadanie regulować odpływ wody z Jeziora Czterech Kantonów i jednocześnie jej poziom, co jest ważne w hydroenergetyce. W 1875 r. zlikwidowano młyny, instalując nowoczesne jak na tamte czasy turbiny, „wytwarzające” prąd elektryczny (w cudzysłowie, bo to nie takie proste). W 1998 r. unowocześniono hydroelektrownię i aktualnie dostarcza ona 4,3 mln kWh prądu w ciągu roku, czyli zapewnia ona funkcjonowanie ok. 1500 gospodarstwom.

Jaz iglicowy lub inaczej kozłowy, gdzie igły są ustawione w szpalerze

Co mi się tak spodobało w Lucernie, oprócz jej urokliwości oraz położenia nad jeziorem i w otoczeniu wysokich gór, które wtedy, gdy tam byłam, były pokryte śniegiem? Otóż jest to pod względem liczby ludności 7. szwajcarskie miasto, co mogłoby dać mylne wyobrażenie, że jest dość spore. Według polskiej wersji Wikipedii mieszkańców jest ok. 61 tys., zaś angielskojęzyczna podaje ponad 76 tys. na koniec 2013 r., co mimo ewidentnych rozbieżności nadal uzmysławia, jak niewiele osób tam mieszka, co przy moim postępującym wstręcie do dużych miast, jest wielkim, olbrzymim, ogromnym, kolosalnym plusem ;) 

1 Do stworzenia tego boskiego wpisu skorzystałam głównie z Wikipedii angielsko- i polskojęzycznej, a także z artykułów Filipa Frydrykiewicza i Bartosza Zwierza zamieszczonych na portalu podroze.pl oraz ze stron http://lucerne.all-about-switzerland.info/ i http://www.luzern.com/en/sightseeing. Gdyby ktoś był zainteresowany starociami, to pod linkiem zamieszczono dziewiętnastowieczny przewodnik Karla Baedekera z cudnymi mapami.

2 Dało się nie ziewać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz