poniedziałek, 23 lutego 2015

Miasto duchów

Kiedy moi znajomi1 napisali, że starczyło im 15 minut, aby zwiedzić Melakę, tylko trochę się zdziwiłam. Przy sprawdzaniu informacji do napisania tej notki znalazłam stronę internetową, na której można było oddawać głosy na miejsce, które się widziało i tam Melaka także nie uzyskała wysokiej noty. Cóż, szczerze mówiąc, ja po spędzeniu tam trochę więcej czasu od moich znajomych, czyli 1,5 dnia, również miałam średnie odczucia. Uznałam to miejsce za ładne, trochę odmienne od typowo pokolonialnych miast, ale też i trochę nudne, mimo tłumu turystów – brakowało mi jakiegoś ducha w tym mieście i jego atmosferze. Tiziano Terzani zmienił moje nastawienie, gdyż podobno w Melace można spotkać nawet nie jednego ducha, a wiele, bowiem to miejsce jest „spłukane krwią i naszpikowane kośćmi”2.

Melaka, która po polsku pisana jest jak po angielsku, czyli Malacca – jakby nie można było zastosować nazwy, która brzmi bardziej po polsku i jest tożsama z etymologią nazwy, położona jest 148 km na południe od Kuala Lumpur i 245 km od Singapuru, tuż przy Cieśninie Malacca – najdłuższej na świecie (o długości 937 km i szerokości 36 km). Odkrył ją ok. 1400 r. książę malajski, Parameswara. 

piątek, 13 lutego 2015

Lovely Luzern

Kiedy przeglądam sieć w poszukiwaniu ciekawych blogów podróżniczych w pierwszym rzucie odrzucam te, które mają męczącą kolorystykę, tekst pisany małą czcionką i stertę migających reklam. Czy może być coś bardziej obrzydliwego, niż różowa, mała czcionka na dodatek wyśrodkowanego tekstu? Nie, nie może, a taki blog też znalazłam… W drugim rzucie patrzę ogólnie na tekst i odrzucam te, które mają dużo błędów interpunkcyjnych – później koncentrowałabym swoje myśli na tychże błędach zamiast na zawartości. Natomiast w trzecim rzucie odrzucam te blogi, gdzie blogerzy opisują historię swojego wyjazdu z pełnymi detalami, a na koniec okraszają wpis „tysiącem” zdjęć bez żadnego opisu, zdjęć, które czasem zupełnie nic mi nie mówią. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Uuuu, a jeszcze jak zdjęcia są małe i trzeba klikać, aby je powiększyć? Nie, o nie! ;)

Zatem powstaje pytanie, jak napisać zabawny wpis o mieście, które mi się spodobało, wpis, w którym chciałabym zamieścić trochę informacji historycznych i zdjęć ukazujących to miasto w jego glorii i chwale? Oczywiście wpis, który nie wywołałby ustawicznego ziewania, tylko pozostawił kilka faktów w głowie. Również w mojej, bo najlepszą pamięć mam niestety do dat urodzenia, zamiast do czegoś bardziej przydatnego.

wtorek, 3 lutego 2015

Szwajcaria nie-solo

Mam nieodparte wrażenie, że w sieci ostatnio debatuje się, czy lepsza jest podróż samotnie, z kimś, grupą czy wręcz z biurem podróży. Nie potrafiłabym tego ocenić, ponieważ każdy rodzaj wyjazdu ma swoje plusy i minusy. Jako osoba, która na wycieczkę z biurem podróży wybrała się dotąd trzykrotnie, a później zaczęła organizować wyjazdy na własną rękę, wybrałabym wyjazd „własny”, bo po prostu lubię organizować swoje podróże i uważam, że jestem w tym całkiem dobra. Choć wbrew tym słowom jestem aktualnie w trakcie dogadywania szczegółów dotyczących wyjazdu grupowego, w którym organizatorem jest obca mi osoba – jednak dzięki niemu dotrę w wymarzone miejsca nie dość, że taniej, to i prawdopodobnie zostanę dowieziona do tak niewielkich miejscowości, do których dojazd pod względem logistycznym byłby w pewnym sensie wyzwaniem.

Nie pokusiłabym się także o ocenę, czy lepszy jest wyjazd solo czy w towarzystwie. Podczas samotnej wyprawy można robić, co się w danym momencie chce, bez oglądania się na inną osobę, bez dostosowywania się, kompromisów, bez zwracania uwagi na humory. Samotnie nie oznacza jednak całkowitej samotności, ponieważ podczas tego typu wyjazdów poznaje się multum ludzi, niektórych szalenie ciekawych, pomocnych, nierzadko towarzyszących na jakimś odcinku. Jednak nie oszukując nikogo samotność można czasem poczuć. Dlatego mimo że jestem samotnikiem z charakteru, a mój dłuższy samotny wyjazd do Azji był świetny, to czasem ta samotność potrafi mnie męczyć i w tym momencie mojego życia wybrałabym jednak wyjazd w towarzystwie, niż solo, szczególnie wyjazd dłuższy, niż krótkie city-break.