poniedziałek, 24 listopada 2014

Poznań z Melą

Jak niektóre kobiety kupują buty „tonami”, tak ja uwielbiam kupować bilety. Dość krótko się zastanawiam przy biletach gdzieś w Polskę czy do Europy, jeśli oczywiście dokądś chcę jechać na 100%. Szacuję tylko koszty, jakie mnie jeszcze czekają i wybieram odpowiednie daty. Przy biletach na dalsze dystanse zawsze waham się dłuższą chwilę, bo jednak koszt biletu jest wyższy i to już nie jest takie hop siup. Kiedy zaczynam siebie samą przekonywać na „nie”, to wiem, że to nie czas na ten kierunek. Po prostu już znam swoje zachowanie, kiedy jestem do czegoś przekonana na 100%, a wydanie ponad 1000 zł zaboli jedynie moją kieszeń, ale niezmiernie ucieszy moje serce.

Najpierw pojawia się błysk w oku, że to ten kierunek, jaki mnie interesuje, że cena jest świetna, później gorączkowe myśli, czy jestem na tak czy na nie, ale kiedy czuję, że się nie waham, to następują pośpieszne działania z płaceniem, często z drżącymi rękoma oraz gonitwą myśli, czy mi się uda, czy zdążę, czy nikt mi nie sprzątnie biletu sprzed nosa, a kiedy już się okażę, że bilet jest mój – pojawia się uśmiech od ucha do ucha i chęć zrobienia kilku podskoków i piruetów. No i dzisiaj miałam taki moment!

czwartek, 13 listopada 2014

e-postcard from... (9)


Gorąco pozdrawiam z ciepłego Rzymu. Tylko wczoraj zlał mnie deszcz, ale dzisiaj pogoda była już przednia! Miasto jest stare z przepysznymi lodami i pizzą, co uwielbiam, drogie – już mniej, pełne turystów – wcale, no ale na puste miasto nie mam żadnych szans ;) Jestem znowu sama i coraz bardziej mi się to podoba – samotne wyjazdy mają to do siebie, że dość łatwo poznaje się ludzi, jeśli jest się otwartym, oczywiście.

Ściskam,
Monika

sobota, 8 listopada 2014

Asia 2014 - podsumowanie kosztów

Koleżanka zapytała się mnie dzisiaj, jakie były całkowite koszty mojego wyjazdu. W momencie naszej rozmowy mogłam podać tylko orientacyjną kwotę, ale w zasadzie nic się nie pomyliłam w jej ocenie. Przez cały wyjazd zapisywałam sobie wydane kwoty z całego dnia, wyszczególniając tylko ceny za bilety wstępu, noclegi i transport. Byłam ciekawa, czy zmieszczę się w kwocie 4000 zł za cały wyjazd. Tyle orientacyjnie wydałam przez dwa tygodnie na Sri Lance, bez wliczania stopovera w Dubaju, ale już z przelotem, wizą i ubezpieczeniem. Uprzedzając zakończenie – zmieściłam się!

W poprzednich notkach rozpisałam koszty transportu i noclegów. Wyszło kolejno: 1960 i 590 zł. Na co zatem wydałam jeszcze pieniądze?